18 grudnia, 2024

OCHRONA24

Polska Najnowsze wiadomości, zdjęcia, filmy i reportaże specjalne ochrony. Polska Blogi, komentarze i wiadomości archiwalne na …

Dolina Derna była kiedyś „rajem”.  Teraz pozostaje tylko zniszczenie

Dolina Derna była kiedyś „rajem”. Teraz pozostaje tylko zniszczenie

(CNN) — W sobotni wieczór Tariq Fahim kręcił filmy przedstawiające napełnianie wodą za tamą w Wadi Derna w Libii. do 1:30 w nocy, Szturm Daniela To był tylko wiatr i deszcz. Kiedy godzinę później wrócił do domu, od chwili, gdy usłyszał pęknięcie tamy, do zalania jego ulicy przez rwącą wodę, minęło niewiele czasu.

„Ilość wody i przepychających się przez nią samochodów przypominała trzęsienie ziemi” – mówi.

Przeniósł rodzinę na dach i weszli do zbiornika na wodę, gdy poziom wody nadal się podnosił. Przeżyli. „Być może przeżył jeden procent tych, którzy mieszkali na parterze” – mówi o swojej okolicy przy ulicy Al-Fanar.

Kiedy poziom wody stopniowo opadł, zszedł na dół, aby spotkać się z sąsiadami, „ale na ulicy było błoto na wysokość metra” – wspomina. „W promieniu zaledwie 15 przecznic wokół mnie zginęły 33 osoby” – mówi. Kiedy zaczął wymieniać nazwiska straconych przyjaciół, wybuchnął płaczem.

We wschodnim libijskim mieście Derna tysiące ludzi zginęło, a tysiące kolejnych uważa się za zaginione po katastrofalnych powodziach, które nawiedziły miasto we wczesnych godzinach niedzielnego poranka.

Bose stopy Tarika są umazane błotem, bo chodził bocznymi uliczkami, pomagając sąsiadom w usuwaniu gruzu z ich domów. Szok i strata są widoczne na każdej twarzy. Mężczyźni siedzą przed swoimi pustymi domami, niektórzy milczą, inni szlochają.

Aymana Al-Saheli / Reuters

Po drugiej stronie ulicy Talal Fartas przegląda resztki swojej biżuterii, zbierając z gliny złote naszyjniki i bransoletki. „Zabrano sejf. Wszystko zniknęło” – mówi.

Z tego, co sprzedawały sklepy przy ulicy, pozostało tylko kilka pozostałości. Kawałki metalu zwisające z sufitów zniszczonych sklepów. Pojazdy utknęły na balkonach i wejściach do niskich budynków. Pod kępą drzew i latarnią znajduje się fioletowe pudełko na drugie śniadanie. Dwie przecznice na północ gruz nagromadzony po obu stronach drogi staje się coraz większy, aż zamienia się w wstęgę gruzu.

Mężczyzna spaceruje w pobliżu grobów ofiar powodzi w Dernie. (Youssef Murad/AFP)

Kiedy obie tamy eksplodowały poza miastem, wywołały potężną powódź, która zmiotła budynki mieszkalne. Wschodnia i zachodnia część Derny jest obecnie oddzielona pustkowiem zniszczenia, które biegnie przez miasto aż do Morza Śródziemnego.

Ratownicy przeczesują zawalone budynki w poszukiwaniu ocalałych, bez nadziei. Prawie wszystkie znalezione ciała to ciała, a uważa się, że było ich więcej pod stosami kruszącego się betonu.

Na ulicy Al-Fanar mężczyzna prosi o pomoc w wydobyciu spod błota ciał czwórki dzieci.

Międzynarodowe misje pomocowe i ratownicze przybywają powoli, ale ledwo równoważą rozmiary zniszczeń. Bezpośrednio po incydencie lokalni wolontariusze i pracownicy służb ratunkowych z całej Libii zrobili, co mogli.

Abdul Wahab Haroun (21 lat) twierdzi, że w niedzielę wyłowił z morza 40 ciał. W pasie zawiązano mu linę połączoną z szeregiem ochotników, którzy mieli stawić czoła wysokim falom. „Wszędzie byli martwi, kilkumiesięczne dzieci, osoby starsze, kobiety w ciąży. Są rodziny liczące od 30 do 40 osób, które wyjechały.”

Haroun pracuje jako wolontariusz w miejskim punkcie zbiórki ofiar, który znajduje się na otwartej przestrzeni nad morzem. Zapach zgnilizny wypełnia powietrze za każdym razem, gdy przynosi się ciało.

Szczątki dwóch osób znaleziono na ziemi w do połowy wypełnionych czarnych workach. Podjeżdża ciężarówka z dwoma kolejnymi ciałami owiniętymi w koce. „Są bardzo rozłożone” – krzyczy wolontariusz, po czym wkłada je do białych worków i ładuje na większą ciężarówkę. Urzędnicy starają się, jeśli to możliwe, udokumentować tożsamość przed masowymi pochówkami w innym miejscu. Mała ciężarówka okresowo odparowuje powietrze, gdy lekarze ostrzegają przed zagrożeniem dla zdrowia.

„Derny nie ma”

Wzdłuż uszkodzonej promenady ochotnicy w kombinezonach ochronnych skanują morze w poszukiwaniu ciał, które wyrzuciły na brzeg. Krystalicznie niebieska woda zmieniła kolor na ciemnobrązowy. Fale spychają połamane meble w stronę brzegu. Uszkodzone pojazdy są uwięzione w pozostałościach falochronu w morzu.

„Prawdopodobnie w tych samochodach, które widzicie w wodzie, są ludzie, ale nie mamy sprzętu, aby do nich dotrzeć” – mówi Ibrahim Hassan, szef pogotowia ratunkowego w Kufrze w południowej Libii.

Aby odzyskać te pojazdy i przeszukać wody w poszukiwaniu ciał tych, którzy wciąż są zaginieni, potrzebny jest cięższy i bardziej zaawansowany sprzęt.

„Ta dolina była rajem pełnym drzew granatu” – mówi wolontariuszka, czekając na dostawę kolejnych ciał.

„Derny nie ma” – mówi Abdul Wahab.