- Tom Bateman
- Dniepr, Ukraina
Gdy wojska rosyjskie oblegają Mariupol, młoda Ukrainka wyrusza w niezwykłą podróż do oblężonego miasta, by uratować swoich rodziców.
Nazywa się Anastasia Pavlova i jest jedną z niewielu osób, które stawiły czoła groźbie ataku lub porwania, aby przekroczyć linie frontu i oblężenia.
BBC rozmawiało z nią o „końcu świata”, którego była tam świadkiem.
W kilka dni po rosyjskiej inwazji Anastasia Pavlova zrozumiała, co wojna oznacza dla Ukrainy.
23-latkowi udało się uciec przed bombardowaniem Charkowa, ponieważ atak na osiedla od początku był „losowy”, jak powiedział miejscowy burmistrz.
Anastasia i jej narzeczony Abakalia udali się do miasta Dnipro na południu kraju. Tam, w domu rodziny Abakeliów, czuła się znacznie bezpieczniej, ale spotkał ją los rodziców mieszkających na przedmieściach Mariupola.
Jego matka Oksana wierzyła. W młodości znalazł spokój w modlitwie i pielęgnował róże dom parterowy Cegła w dzielnicy Cheryomushki, przemysłowym przedmieściu. Dla 54-letniego nauczyciela religioznawstwa to najbardziej wyjątkowe miasto w kraju. – Nosi wielkie imię Maripol na cześć Najświętszej Maryi Panny – wyjaśnia.
Ale ich modlitwy zanikały wraz z postępem sił rosyjskich.
„Dzień po dniu pociski różnych kalibrów przelatywały nad dachem naszego małego domku” – mówi Oksana. „Czwartego dnia wojny zacząłem myśleć, że tego nie przejdę”.
Mariupol szybko przekształcił się w coś, co jedna z agencji pomocowych określiła jako „piekło”, gdy siły Moskwy oblegały miasto. W trakcie walk ludność cywilna zmuszona była szukać pożywienia i wody: odcięto bieżącą wodę, prąd, załamała się łączność.
Tysiące zginęło. Wojskowe punkty kontrolne kontrolowały wjazd i wyjazd. pociski szarańcza Z czasów sowieckich, wyrzucany z tyłu wojskowych ciężarówek w czasie, który jest czasami określany jako „gradobicie”, wpłynął na obszar, w którym mieszkali Oksana i jej mąż Dmitrij.
„Nie mogłem złapać oddechu” – wspomina, opisując to, co się wydarzyło w terminach biblijnych. Mówi, że to była burza.
Oksanie udało się porozmawiać z córką w pilnym telefonie. – Nie przychodź – ostrzegła Anastasia. Ale pod koniec marca, pięć tygodni po rozpoczęciu wojny, Anastasia postanowiła spróbować jechać do Mariupola. Bardzo ryzykowna i rzadka praca dla oficjalnych organizacji humanitarnych.
Młoda kobieta zatrudniła kierowcę i furgonetkę należącą do grupy wolontariuszy, którzy również starali się pomóc w ewakuacji ludzi z miasta. Wyruszyli z Zaporoże, na północny zachód od Mariupola, ostatniego stosunkowo bezpiecznego miasta przed frontem bitwy.
„Nikt nie chce być głównym samochodem” – wyjaśnia Anastasia. „Pomyśleli, że jeśli ktoś chce zastrzelić konwój, najpierw strzeli do samochodu prowadzącego. Mój kierowca był bardzo odważny. „Zdecydowałem, co może się stać…”
Zrobili im zdjęcie tuż przed wyjazdem. „Uśmiecham się tutaj” – mówi. „Ale się boję. Nie mógłbym się bardziej bać”.
Anastazja była coraz bardziej zaniepokojona, gdy przejechali ponad 260 kilometrów od terytorium kontrolowanego przez Ukrainę, przekroczyli linie bojowe i minęli pierwszy rosyjski punkt kontrolny.
Był zaskoczony, gdy znalazł ekipę „chudych facetów, którzy poprosili o otwarcie samochodu zakłopotani”. W miarę jak wnikali głębiej na terytoria okupowane przez Rosję, na wschodzie kraju pojawiało się więcej „wojskowych” strażników w mundurach noszących linie popieranej przez Rosję Donieckiej Republiki Ludowej.
„Na jednym z punktów kontrolnych, podczas sprawdzania dokumentów, żołnierze wycelowali w nasze głowy lufę karabinu maszynowego” – mówi Anastasia. Domagali się poznania powodu swojej podróży. Wyjaśniła, że pomoże rodzicom i że zażywa lekarstwa dla ojca.
Nic nie poradzę na to, że tak się boję. „Czujesz, że twój samochód zostanie zabrany, zastrzelony lub zgwałcony. Ciągle tego oczekujesz. To przerażające. Zdajesz sobie sprawę, że żadne z twoich praw nie jest tu przestrzegane”, mówi .
Tymczasem Oksana i jej mąż Dmitriy śpią na podłodze pod kocami i poduszkami, aby przeżyć w Mariupolu. Dom zatrząsł się pod ciężarem bombardowań i fal uderzeniowych. Jej sąsiad ścinał drewno do gotowania na świeżym powietrzu.
„Nawet podczas bombardowania zdaliśmy sobie sprawę z tego związku między ludźmi” – mówi Oksana. „Ta pomoc była jak ich stare powiedzenie na wojnie: Zbawienie jest w miłosierdziu, we wzajemnej pomocy. Ktoś miał porządny piec, my mieliśmy trochę pszenicy. Inni mieli trochę wody. i właśnie to sprawiło, że się nie bałem.”
Anastasia nie wiedziała, czy odnajdzie swoich rodziców żywych. Podróżowali przez dziewięć godzin, aż dotarli do zdewastowanego miasta. Mówi o wstrząsających odcinkach wzdłuż zaminowanych dróg, płytkich grobach i smaganych wiatrem, zaśmieconych ulicach.
Weszli do Mariupola na krótko przed godziną policyjną. Anastasia mówi, że poczuła „koniec świata”.
„Wokół płoną samochody, czołgi, dziury w domach, czarne budynki z zawalonymi dachami. Tłumy bardzo brudnych ludzi i z pustymi oczami podążają za tobą [nuestros vehículos] Zaminowaną drogą. Odebrano im wszystko, zginęli ich krewni.
„Na początku patrzysz na groby i czujesz się przestraszony i zdezorientowany. Ale gdy tylko zobaczysz około 10 z nich, 20, czujesz, że przechodzisz obok. Może jestem sam, ale jakoś ty wydaje się, że szybko przyzwyczaiłem się do tych okrucieństw”.
Próbowali przejść przez centrum miasta, ale walki szalały. Na punkcie kontrolnym Anastasia mówi, że niebezpiecznie zbliżyli się do bombardowania. Żołnierze powiedzieli im, że mają dwie minuty na przemieszczenie się albo zostaną zastrzeleni. Postanowili wtedy otoczyć część miasta od zachodu. Zbliżała się godzina policyjna i udali się do zachodniego rejonu Wołodarskiego, gdzie usłyszeli, że szkoła została ponownie wykorzystana jako obóz dla uchodźców.
„To było prawdopodobnie drugie najbardziej przerażające doświadczenie” – mówi Anastasia. „Bolesny był widok ludzi w tym obozie”. Mówi, że cywile w kraju zostaną zabrani przez siły Moskwy.
Ukraina określa tę operację jako „wyciek”, a Zachód potępia ją jako deportację. Moskwa opisuje go jako humanitarny korytarz do ewakuacji ludności cywilnej. „Są ludzie, którzy stracili wszystko”, mówi Anastasia. „Wiedzą, że nikt ich nie ściga. Obóz jest dla nich jedyną szansą na przeżycie”.
„To, co zobaczyłem w środku, bardzo mnie rozchorowało. Na podłodze, na korytarzach, w salach lekcyjnych i na sali gimnastycznej ludzie prawie leżeli jeden na drugim. Wszystko się pomieszało: dziadkowie, kobiety, dzieci. Trudno oddychać tam, a ludzie po prostu nie dostawali bieżącej wody przez miesiąc. „Możesz usłyszeć straszne historie w kolejce [para la comida]. Jedna babcia powiedziała, że spędziła 10 dni w piwnicy bez jedzenia. Codziennie wypijał tylko jedno jajko. dystans [escuchar] Tymi słowami zacząłem płakać”.
Anastasia mówi, że tamtej nocy w Mariupolu widziała „koniec świata”. „Czułem, że wszystko się we mnie zawala. Wydawało się, że wszystko, w co wierzymy, wszystko jest dobre, moje postrzeganie ludzi, idea, że żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie… wszystko to [había estado] zło. To było tak, jakbym przez całe życie się mylił, że ludzie są barbarzyńscy, a życie ludzkie nie ma żadnej wartości. I mieszkam w tej sprawie przez całą noc i ranek”.
Anastasia przybyła do domu rodziców drugiego dnia. „Nie mogłem się rozweselić, ale też nie mogłem płakać” – mówi. I powiedział rodzicom: „Będziemy płakać na ukraińskiej ziemi”.
Jej matka Oksana opisuje Anastasię jako „bohatera”. Ludzie ulicy są zaskoczeni jej przyjazdem do Mariupola, a Anastasia mówi, że nikt nie wie, co ze sobą zabrać. Powiedz matce, żeby poszła po jego ulubione ubrania. Udało im się ewakuować wielu sąsiadów. „W ciężarówce woziliśmy osiem osób”.
Ale Anastasia wciąż myślała o tych, którzy nie mogli się wydostać. „Muszą starać się przeżyć, nawet jeśli Mariupol jest zajęty. Codziennie strzelają do nich. Wielu z nich nie chce wyjeżdżać, nie chce opuszczać swoich domów ani grobu męża czy żony.”
Jej rodzice mieszkają teraz w bezpieczniejszym mieście na zachodniej Ukrainie, podczas gdy Anastasia wciąż przebywa w Dnieprze ze swoim narzeczonym Abakalią. Mówi, że czuje się winny ratunku, ponieważ dzięki niemu jego rodzice byli bezpieczni, podczas gdy inni zostali. „Każdego dnia odkrywam, że niektórzy z moich kolegów z klasy, niektórzy z mojej rodziny, zostali tam zabici lub ranni” – mówi Anastasia.
Jego matka Oksana zastanawia się nad koszmarem Mariupola. „Każde przestępstwo ma karę” – mówi. „Kielich gniewu jest pełny… i jest gniew Boży”. Pozostaje jednak optymistą, ponieważ zbawienie, jak mówi, przyszło od jego córki. „Jest wzorem do naśladowania dla wielu ludzi” – mówi Oksana.
Możesz teraz otrzymywać powiadomienia z BBC World. Pobierz i aktywuj nową wersję naszej aplikacji, aby nie przegapić naszych najlepszych treści.
„Miłośnik kawy. Rozrabiaka. Nieuleczalny introwertyk. Subtelnie czarujący badacz twitterów. Wielokrotnie nagradzany mediaholik społecznościowy. Miłośnik internetu”.
More Stories
Chiny wzywają Stany Zjednoczone do porzucenia doktryny Monroe i poszanowania suwerenności Ameryki Łacińskiej, w tym Meksyku
Peruwiańska Carolina Herrera wygrywa batalię prawną o swoje nazwisko z projektantką Carolina Herrera
Włożył pizzę do kuchenki mikrofalowej, włączył się alarm przeciwpożarowy i teraz musi płacić strażakom