- Jane McCubbin i Nick Triggle
- wiadomości BBC
Szefowie brytyjskich służb ratunkowych przeprosili rodzinę mężczyzny, który zmarł na atak serca, a prośby o pomoc pozostały bez odpowiedzi.
68-letni Martin Clarke zaczął odczuwać bóle w klatce piersiowej w swoim domu w angielskim hrabstwie East Sussex (około 52 km na wschód od Londynu) 18 listopada. zanim zaczną gwóźdź Strajk w Narodowej Służbie Zdrowia (NHS).
Dzwoniła jego rodzina Trzy razy do karetki Po odczekaniu 45 minut zabrali go swoim samochodem do najbliższego szpitala. Zmarł jednak wkrótce po przybyciu do ośrodka zdrowia.
Problem wyszedł na jaw po tym, jak ostatnie dane ujawniły dramatyczne pogorszenie czasu oczekiwania na NHS.
Alarmujące dane
Oficjalne statystyki pokazują, że w grudniu w samej tylko Anglii pacjenci musieli czekać więcej niż jeden raz Półtorej godzinyśrednio , aby ratownicy medyczni odpowiadali na Twoje telefony w sprawie zawałów serca i innych nagłych przypadków. Czas pięciokrotnie dłuższy niż określony w celach zdrowia publicznego.
Podobnie telemarketerzy pogotowia byli opóźnieni o ok 11 minut W odpowiedzi na pilne wezwania, takie jak te związane z zatrzymaniem akcji serca. To o cztery minuty za dużo.
Oficjalne statystyki wykazały również, że pacjenci, którzy przybyli na ostry dyżur szpitalny, musieli czekać Ponad cztery godziny do lekarza.
Wreszcie jeden na siedmiu pacjentów został zarażony Poczekaj dłużej od 12 godzin snu kiedy trafiły do ośrodka zdrowia.
Presja wywierana na NHS w tej chwili jest nie do zniesienia Cenę płacą pacjencipowiedziała Louise Ansari, krajowa dyrektor grupy pacjentów w Healthwatch England.
„Płakałem z bólu”
Żona Clarka, Anne, powiedziała, że czekanie na karetkę było potworne.
Opowiedziała, że jej mąż, ojciec pięciorga dzieci, płakał z bólu i kiedyś napisał notatkę z następującą wiadomością: – Nie sądzę, żebym to zrobił. Kocham cię..
Kiedy dotarli do szpitala, Clark dostał zatrzymania akcji serca i zmarł pomimo pomocy medycznej.
Wdowa powiedziała BBC’s Breakfast Show, że ciągle się nad tym zastanawia Co by się stało, gdyby karetka przyjechała na czas.
Jej mąż miał nadciśnienie, ale utrzymywał formę.
Powiedział: „Nie piłem. Nie paliłem. Chodziłem codziennie. Tego dnia byłem na zewnątrz z piłą łańcuchową, przecinając płot”.
– Zrezygnowali. Powinni byli przyjść.Powiedział o służbach ratunkowych.
„NHS jest zepsuty. Wszyscy boimy się zachorować, ponieważ nie wiemy, gdzie możemy się udać. Coś musi się zmienić: z tego powodu będzie wiele zgonów. To okropne” – dodał.
Sekwencja wydarzeń
- 4:58 wieczórAnn Clark dzwoni pod brytyjski numer alarmowy 999.
- 5:30 wieczór – Kobieta wykonała drugi telefon pod numer 999 i wyjaśniła, że stan jej męża się pogorszył.
- 5:45 wieczór Clark wykonuje trzeci telefon pod numer 999, a rodzina ogłasza, że sami zabiorą mężczyznę do szpitala. „Nie zalecamy tego robić” – brzmiała odpowiedź telemarketera.
- 5:55 i 6:01 wieczór Pogotowie dzwoni na telefon domowy Clarków, ale rodzina już pojechała do szpitala, zostawiając na poczcie głosowej informację, że nie znaleźli jeszcze dostępnej karetki.
„Bardzo nam przykro, że nie byliśmy w stanie udzielić odpowiedzi w odpowiednim czasie panu Clarkowi. Nasze myśli są z jego rodziną. Będziemy badać, co się stałoSprawą zajęła się South East Ambulance Service.
„Ciężko pracujemy, aby jak najszybciej odpowiedzieć wszystkim, którzy nas potrzebują, podczas gdy nasze usługi pozostają pod dużą presją” – dodali.
Medicare Security Investigations, organ odpowiedzialny za badanie incydentów związanych ze zdrowiem publicznym, niedawno ostrzegł przed zagrożeniem dla pacjentów spowodowanym opóźnieniami karetek.
Jednym z najpilniejszych problemów, z jakimi borykają się służby ratunkowe, są duże opóźnienia w ich udzielaniu.
Pacjenci muszą zostać przeniesieni w ciągu 15 minut, ale w listopadzie wykonywana jest jedna trzecia tych procedur Zajęło to ponad 30 minut. Do końca grudnia odsetek ten wzrósł o ponad 40%.
Związki twierdzą, że bezpieczeństwo pacjentów jest jednym z głównych powodów strajku personelu karetek pogotowia.
Środa była drugim dniem przestojów dla ratowników medycznych w Anglii i Walii.
„Opóźnienia nie mogą być nową normą”
Dr Sonia Babu Narayan z British Heart Foundation (BHF) powiedziała, że przypadki takie jak Clarks były „niezwykle niepokojące”.
„Różnica między życiem a śmiercią może być kwestią minut. Gdy ktoś ma zawał serca lub udar.
Twierdził, że „skrajne opóźnienia w opiece w nagłych przypadkach kardiologicznych i udarowych nie mogą stać się nową normą”.
Babu Narayan przyznał, że personel medyczny „Robi wszystko, co w jego mocy”.. Zauważył jednak, że rąk jest za mało i że „wielu będzie pracować w trudnych warunkach, bez odpowiedniego do tego celu zaplecza”.
Nie ma łatwych rozwiązań, ale jest wyjście z tego kryzysu: Aby NHS uzyskała duże inwestycje, których potrzebuje Aby zająć się długimi listami oczekujących na pacjentów z sercem”.
„Ważne jest również, abyśmy przywrócili profilaktykę, aby przede wszystkim zapobiegać zawałom serca i udarom” – dodał.
Ze swojej strony brytyjski Departament Zdrowia i Opieki Społecznej odmówił komentarza w sprawie Martina Clarka, twierdząc, że nie może odnosić się do indywidualnych przypadków. Przyznał jednak, że zdrowie publiczne stoi w obliczu Poważny stres po pandemii COVID-19.
Wreszcie, organ rządowy potwierdził, że „pracuje niestrudzenie”, aby zapewnić ludziom opiekę, której potrzebują, i jako dowód tego wskazał zastrzyk dodatkowych 911 milionów dolarów na zwiększenie liczby dostępnych łóżek szpitalnych i zmniejszenie opóźnień w sytuacjach awaryjnych .
Zapamietaj to Możesz otrzymywać powiadomienia z BBC News World. Pobierz i aktywuj nową wersję naszej aplikacji, aby nie przegapić naszych najlepszych treści.
„Miłośnik kawy. Rozrabiaka. Nieuleczalny introwertyk. Subtelnie czarujący badacz twitterów. Wielokrotnie nagradzany mediaholik społecznościowy. Miłośnik internetu”.
More Stories
Chiny wzywają Stany Zjednoczone do porzucenia doktryny Monroe i poszanowania suwerenności Ameryki Łacińskiej, w tym Meksyku
Peruwiańska Carolina Herrera wygrywa batalię prawną o swoje nazwisko z projektantką Carolina Herrera
Włożył pizzę do kuchenki mikrofalowej, włączył się alarm przeciwpożarowy i teraz musi płacić strażakom