Leon, Zito. (Procedura).- W tym mieście Guanajuato dotarliśmy do Hacienda Santa Rosa, która jest dziś domem salezjańskiej pracy społecznej, dzieci i młodzieży. Mijamy bramę wejściową i podążamy ścieżką do dobrze prosperującej niegdyś hacjendy, docierając do okazałego budynku starego młyna z sypialniami dla dzieci. Widzimy też starą część hacjendy i kościół po jednej stronie.
Po wycieczce zobaczymy boisko do piłki nożnej, staw i obecne place zabaw dla dzieci. Palmy, które zdobią frontowy ogród kościoła, zostały posadzone przez polskie dzieci 80 lat temu, aw 1943 r. Santa Rosa stała się schronieniem dla 1453 polskich obywateli.
Podczas II wojny światowej wschodnia część Polski była okupowana przez Armię Radziecką, a ludzie byli wysiedlani z domów i wywożeni do obozów pracy przymusowej w bezludnych miejscach, takich jak Syberia, Kazachstan i Uzbekistan. Tam Polacy pracowali przymusowo i żyli w strasznych warunkach, ze względu na klimat, brak żywności i utratę wolności, co trwało do 1942 r., kiedy to Związek Sowiecki przystąpił do wojny w imieniu aliantów (Wielka Brytania i USA). .
Wtedy to obywatele polscy otrzymali „amnestię”. Mężczyzn rekrutowano do służby w polskim rządzie na uchodźstwie. Przeszli długą drogę, aby zbudować armię w Iranie, kluczowy punkt wejścia wojsk i broni do okupowanej przez nazistów Europy oraz bazę operacyjną Czerwonego Krzyża.
W tym kontekście ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa kobietom, dzieciom i osobom starszym w sześciu krajach afrykańskich i, co zaskakujące, w Meksyku.
Zobowiązanie rządu meksykańskiego do przyjęcia tych uchodźców zostało podjęte w grudniu 1942 r., kiedy to kraj odwiedził premier rządu RP na uchodźstwie gen. Władysław Sikorski.
Statkiem przewożącym polskich uchodźców do Stanów Zjednoczonych był USS Hermitage, który po sześciu tygodniach na morzu i zawijaniu do portów w Bombaju, Nowej Zelandii i Australii, 25 czerwca 1943 r. zawinął do San Pedro w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Stamtąd podróżowali pociągiem przez cztery dni i dotarli do Leon i Guanajuato.
Valentina Krykuk, która przyjechała pierwszym transportem 1 lipca 1943 r., mając sześć lat, opowiada: „Kiedy dotarliśmy na dworzec w Lyonie, był to naprawdę dzień świętowania. Czekało na nas wielu: kobiety z kwiatami, dzieci ze słodyczami, lizakami. To było bardzo ciepłe powitanie. Widziałem płaczących starszych ludzi. Byliśmy bardzo szczęśliwi, widząc serdeczność Meksykanów, którzy nas powitali.
W obozie dla uchodźców Santa Rosa, zwanym przez mieszkańców Leona „Małopolską”, przebywały 1543 osoby, z czego około 900 stanowiły rodziny z jednym lub dwojgiem rodziców, 193 przyjechało samotnie, 30 to krewni, a 236 to sieroty. Wielu mężczyzn było rzemieślnikami, robiło buty, stolarkę, sadziło warzywa lub pracowało przy utrzymaniu hacjendy. Kobiety gotowały, szyły ubrania dla dzieci, np. tradycyjne polskie stroje, organizowały dla nich imprezy kulturalne.
Był to wówczas osiedle zamknięte. Polacy nie mogli pracować ani uczyć się poza gospodarstwem, więc wykonywali zadania na własne utrzymanie. Dzieci i młodzież uczęszczały do Polskiej Szkoły Santa Rosa, uczyły się rzemiosła, brały udział w zajęciach kulturalnych i sportowych.
„To była bardzo piękna hacjenda” — wspomina Doña Valentina. Szkoła jest głównym budynkiem hacjendy i kiedyś mieściła młyn. Była podstawówka, było liceum, były zajęcia dworskie dla starszych dziewcząt… cokolwiek chciały się uczyć, to było to możliwe. Dali mu narzędzia do obrony w życiu. Mam miłe wspomnienia z tej szkoły.
„Bardzo miło wspominam swoje dzieciństwo, było bardzo piękne. Mimo tego skąd pochodzimy i pomimo smutku, który przeżywaliśmy, na szczęście mi to nie zaszkodziło, bo byłam szczęśliwa z dziadkami. Niczego mi nie brakowało, chodziłam do szkoły , bawiliśmy się z przyjaciółmi.My też mieliśmy swoje uroczystości religijne, bo Polska to jeden z najbardziej katolickich krajów.Świetnie się bawiłem w Santa Rosa.
Malarka Basia Badorska miała 10 lat, kiedy przyjechała do Meksyku z Polski (Białowieża), a codzienną rutynę w hacjendzie wspomina tak:
„Skończyliśmy śniadanie, pouczyliśmy się i poszliśmy na zajęcia, żeby dostać dobre stopnie. Byłem zmęczony ciągłym byciem idealnym i to mnie nudziło. Więc zdecydowałem się zostać po roku. Nie było to zbyt przyjemne, bo wszyscy moi koledzy już zaliczyli rok, a ja miałam zaległości w roku, ale dużo się nauczyłam. Nauczyłem się, że nie warto udawać głupka. (…) Nigdy nie uważałem, że moje wspomnienia z Santa Rosa są bardzo dobre, ale widocznie są bardzo dobre.
Obóz dla uchodźców w Santa Rosa został oficjalnie zamknięty 31 grudnia 1946 roku. Skończył się jego obowiązkowy status rezydenta, a uchodźcy mogli swobodnie osiedlać się i pracować poza obozem. Dzieci z sierocińca wywieziono do Ameryki, a wielu dorosłych podążyło tą samą drogą. Ale inni wyjechali do Mexico City, szukali pracy na sąsiednich farmach lub wyemigrowali na Jukatan i Tabasco. Tylko 87 uchodźców wróciło do Polski pod rządami sowieckimi. Gospodarstwo zostało całkowicie opuszczone 16 maja 1947 r.
Następnie właściciel starej hacjendy Santa Rosa, p. Rafael Gonzalez Muniz podarował go diecezji Guanajuato, która stała się sierocińcem. Od 1959 roku salezjanie Księdza Bosko kierują obiektami, obecnie znanymi jako Ciudad del Niño Don Bosco AC.
„Praktyk popkultury. Wielokrotnie nagradzany miłośnik telewizji. Twórca. Oddany geek kulinarny. Miłośnik Twittera. Miłośnik piwa”.
More Stories
Polska gospodarka osiągnęła najwyższy wzrost od dwóch lat na poziomie 3,2%
Finał w Polsce dla Oscara Husillos
Polska wstrzymuje wsparcie militarne dla Ukrainy